Nagle ludzie zaczęli robić coś dziwnego... tak, to flash mob!
Program Dzialasz.pl
realizowany przez:
Samorząd Uczniowski dla wielu z nas nie ma żadnych tajemnic - dla młodych liderów to często pierwsza przestrzeń społecznej działalności. Czy zastanawialiście się jednak jak funkcjonuje samorząd studencki? O studenckiej samorządności właśnie, motywacji do działania i radach starszych kolegów rozmawialiśmy z Piotrem Müllerem - Przewodniczącym Zarządu Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego.
Paula Langnerowicz: Jak myślisz, dlaczego akurat Ciebie wybrano na Przewodniczącego Zarządu Samorządu Studentów UW?
Piotr Müller: Uważam, że to kwestia długiego działania w organizacji. Działam w Samorządzie Studentów od I roku studiów. Prawie dwa lata doświadczenia i dosyć długi czas pomagania innym przełożyły się na to, że na III roku zostałem przewodniczącym. Jestem zwolennikiem pracy organicznej i wydaje mi się, że właśnie taka praca u podstaw daje najlepsze efekty. Nie dość, że ludzie wybierają taką osobę to jeszcze wspierają ją w działaniach. Bardzo często jest tak, że gdy ktoś ma dość chybotliwe podstawy swojej działalności to kończy się to np.: jego odwołaniem. Mam nadzieję, że w moim przypadku nie będzie to tak wyglądało
Czym zajmowałeś się na początku swojej kariery w samorządzie i co teraz należy do Twoich obowiązków?
Zaczynałem od kwestii prawnych czyli spraw, które dla studentów spoza kierunków prawniczych wydają się dosyć ciężkie. Byłem ponad pół roku szefem Komisji Prawnej, później rzecznikiem prasowy i szefem Komisji Promocji i Informacji więc poznałem samorząd na dwóch płaszczyznach: formalnej, gdzie bardzo istotne są przepisy, a także komunikacyjnej, gdzie ważniejsze są relacje międzyludzkie. To jest o tyle istotne, że pomogło mi zrozumieć funkcjonowanie organizacji w tych dwóch aspektach. Dzięki temu teraz jako przewodniczący staram się zachowywać zarówno kwestie formalne, żeby był jakiś porządek, bo przepisy zawsze wyznaczają jakieś ramy (czasami może ograniczają, ale wtedy należy je zmieniać), jak i dobre relacje międzyludzkie budujące prawdziwą organizację, która może dobrze funkcjonować i robić dobre projekty.
Zaczynałeś swoją działalność od Samorządu Studenckiego czy już wcześniej miałeś jakieś szkolne doświadczenia?
Zaczynałem od Samorządu Uczniowskiego. W gimnazjum byłem przez 3 lata przewodniczącym SU, w liceum działałem już na poziomie ogólnopolskim jako członek organu opiniodawczo-doradczego przy Ministerstwie Edukacji Narodowej w momencie wdrażania reformy. Można powiedzieć, że przeżyłem trzech ministrów w tym organie. Te doświadczenia pozwoliły mi spojrzeć na działalność szerzej niż z punktu widzenia własnej szkoły. Tak samo istotne jest patrzenie z różnych punktów widzenia na Samorząd Studencki. Po pierwsze z punktu widzenia każdego wydziału z osobna, bo każdy ma swoje interesy, a po drugie na poziomie centralnym z perspektywy Parlamentu Studentów RP spojrzeć na różne rozwiązania na innych uczelniach. Bardzo często uczelnie uważają, że rozwiązania które wdrażają są najlepsze, a jednak nie zawsze tak jest. Pomysły są różne chociażby jeśli chodzi o ankietyzację, jakość kształcenia czy działalność Samorządu Studenckiego itd.
Wiele osób uważa, że babranie się w samorząd czy inną działalność jest totalną stratą czasu. Dlaczego się tym zajmujesz?
Lubię działalność społecznikowską, to jest podstawowy argument. Jednak nawet jeśli ktoś nie ma tak silnego przekonania do pomagania innym i realizowania czegoś pro bono, to zawsze dla mnie argumentem jest to, że w samorządzie zdobywa się ogromne doświadczenie. Podkreślam bardzo często, że w ramach samorządu można zrealizować projekty, które kosztują powiedzmy 2 tysiące, 10 tysięcy, 30 tysięcy złotych, nawet 400 tysięcy jak w przypadku Juwenaliów. To są przedsięwzięcia, których nie da się zrealizować w prywatnych przedsiębiorstwach, bo nikt nie da tylu pieniędzy na organizację młodemu człowiekowi w wieku 21, 22 lat. W Samorządzie Studenckim jest to możliwe dzięki temu, że ma się starszych kolegów, którzy tłumaczą jak to działa. Nie wierzyłem kiedyś w coś takiego jak pamięć zbiorowa, ale w samorządzie to zauważyłem. Uczymy się na błędach i korzystamy z doświadczeń naszych poprzedników. To bardzo ważne, każde kolejne pokolenie w samorządzie będzie bardziej doświadczone i sprawniej działające dzięki temu, że pewna wiedza przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Doświadczenie zawodowe, które tu zdobywamy bardzo często przydaje się w pracy. Mam wielu kolegów, którzy pracują w korporacjach na poziomie zarządzającym i właśnie tutaj zaczynali zarządzać projektami.
Udaje się Wam zachęć studentów do włączenia się w Wasze działania?
Staramy się to robić. Są dwa poziomy funkcjonowania samorządu: poziom wydziałowy, instytutowy nazywany samorządem jednostkowym (55 na całym uniwersytecie) i tam najłatwiej zachęcić ludzi do pracy, bo to on jest najbliżej studenta, on ma z nim styczność na co dzień podczas wykładów, ćwiczeń itd., natomiast na poziomie centralnym ta praca jest już bardziej abstrakcyjna. Nie mamy niestety bieżącego kontaktu ze studentami, wynika to z nawału pracy administracyjnej. Sama obsługa budżetu samorządu jest bardzo czasochłonna, podejmujemy około 300-400 decyzji każdego roku więc ta formalna strona działania jest bardzo obciążająca, a poza tym my działamy także na poziomie jakości kształcenia. Pracujemy w Senacie aby programy studiów były lepsze, żeby ankiety miały wpływ na to, jakich wykładowców mamy na uniwersytecie, po to by poprawiać warunki techniczne na UW no i w końcu żeby bronić praw studenta. Na szczęście u nas nie ma z tym większych problemów, ale też zdarzają się interwencje w ciężkich przypadkach. Generalnie taka praca najbliżej studenta odbywa się na poziomie samorządu jednostkowego.
Jak zachęciłbyś młodego człowieka z gimnazjum czy szkoły ponadgimnazjalnej do działalności samorządowej bądź też pozarządowej?
Przede wszystkim powiedziałbym, że jeśli nie będzie działał to będzie miał nudne życie. Cały czas zastanawiam się co robią studenci, którzy cały czas tylko się uczą (albo tylko chodzą na zajęcia), nie pracują, nie działają społecznie … Nie wiem, ja bym chyba dostał pomieszania zmysłów gdybym miał siedzieć w domu i po prostu się lenić. Jeżeli ktoś chce mieć ciekawe życie to musi działać społecznie albo pracować. Uważam, że praca społeczna jest świetnym przedsionkiem do tego, żeby rozpocząć pracę zawodową. Działając poznaje się świetnych ludzi, naprawdę w Samorządzie Studentów poznałem moich najlepszych znajomych, z którymi będę utrzymywał kontakt przez wiele, wiele lat i to wszystko jest in plus. Oczywiście kosztuje to czasami nieprzespane noce, pisanie wielu sprawozdań, rozlicznie projektów, ale to wszystko jest na pewno z korzyścią dla siebie samego i z korzyścią dla dobra publicznego, dla tej grupy społecznej dla której pracujemy, w naszym przypadku całej społeczności studenckiej.
Jak traktują Cię wykładowcy jako Przewodniczącego?
Większość moich wykładowców nawet nie wie, że jestem przewodniczącym. Na zajęciach nie zdarzyły mi się szczególnie negatywne czy pozytywne sytuacje. Na poziomie władz uniwersyteckich, dziekanów, poszczególnych szefów komisji senackich to są raczej bardzo pozytywne emocje, ponieważ oni doceniają to, że działamy bezpłatnie.
Pytam o to, ponieważ na poziomie samorządu uczniowskiego często jest tak, że dyrekcja czy nauczyciele blokują uczniów, którzy chcą działać. Co Twoim zdaniem mogą robić w takiej sytuacji żeby nie stracić zapału do działania i przekonać grono pedagogiczne do swoich przedsięwzięć?
Słyszałem o takich przypadkach w samorządach uczniowskich, ale w samorządach studenckich to niestety również bardzo częsta sytuacja. Nie mówię tutaj o Uniwersytecie Warszawskim, ale o wielu uczelniach w kraju. Spotkałem się z sytuacją, kiedy interweniować musiał Parlament Studentów RP. Senat Politechniki Częstochowskiej stworzył specjalną komisję do nadzorowania wyborów Samorządu Studentów naruszając tym samym autonomię samorządności studenckiej. Trzeba być w takich sytuacjach odważnym. Nigdy nie bałem się działalności w gimnazjum, liceum czy na studiach, bo dobrze się uczę więc nawet gdyby ktoś chciałby mi zrobić na złość to ja się obronię swoją wiedzą. Trzeba być na tyle niezależnym, żeby profesor czy nauczyciel nie miał pretekstu do tego by nas skrzywdzić. Jeżeli taki warunek zostanie zachowany to później trzeba po prostu skutecznie działać i mieć jeszcze grupę osób, która nas wspiera.
Kim jest dla Ciebie lider?
Lider to osoba, która potrafi wziąć odpowiedzialność za to co się dzieje wokół. Potrafi także przewodzić grupie, którą reprezentuje. Dla mnie pojęcie lidera, przewodniczącego, prezesa zawsze kojarzy się z pojęciem odpowiedzialności właśnie. To nie musi być osoba najbardziej zapracowana, lider powinien mieć umiejętności pozwalające tę pracę rozdzielić i odpowiednio kontrolować. Jeśli dzieje się coś złego, coś złego robią (albo nie robią czegoś) osoby związane z projektem to wtedy właśnie lider ponosi odpowiedzialność. Czasami jeśli dobro organizacji tego wymaga, musi odegrać trudną rolę i poskromić szkodliwe ambicje współpracowników.
Czego mógłbyś życzyć początkującym liderom?
Początkującym liderom … to brzmi jakbym ja był niewiadomo jak doświadczony. Bez przesady, wcale tak nie uważam A życzyć przede wszystkim pewności siebie, bo jest ciężko na początku, w szczególności kiedy wiele osób atakuje. To jest trochę smutne, ale ważne żeby lider pamiętał o tym, że jest taka mentalność w społeczeństwie, która sprawia, że ludzie nienawidzą jak komuś się coś powodzi. Ludzie są w stanie wybaczyć wszystkie błędy, ale często nie są w stanie wybaczyć sukcesu drugiej osobie. Trzeba wiedzieć, że jeśli się odnosi sukcesy i coś się dzieje tak jak się dziać powinno to zawsze znajdą się osoby, które mimo to będą narzekać. Nie wolno się jednak temu poddawać, trzeba robić swoje. I jeszcze jedna ważna rzecz – szanować swoich współpracowników. Jeśli ktoś tego nie robi to nie jest liderem.
A czego życzyć Tobie?
Hmmm… żeby doba trwała 48 godzin albo żebym miał 3 dni wolnego
(zdjęcie artykuł: Stelmachowski & Zalewska, zdjęcie slider: tm-tm)
Kiedy już wiemy czym jest INFORMACJA ZWROTNA, dowiedzmy się o sposobach jej udzielania!
O ile nie jest stwierdzone inaczej, prawa do materiałów na stronie posiada Centrum Edukacji Obywatelskiej, a teksty są dostępne na licencji CC BY-NC-SA - Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Na tych samych warunkach. Licencja nie obejmuje zdjęć, filmów i materiałów graficznych. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz autorów poszczególnych treści.